21 lut Ile to jest warte?
Chciałabym czasem, aby ktoś podjął za mnie jakąś decyzję. Fajnie by było zwolnić się od odpowiedzialności i przymusu wyboru (choć wolność to właśnie możliwość wyboru, ale czasem…).
Czy też tak masz? Czy masz ochotę oddać ster swojego życia na moment, aby… mieć święty spokój?
Coach tego steru od ciebie nie weźmie – od razu ci to mówię. W ogóle nie będzie zainteresowany, aby kierować twoim życiem, a jeśli będzie to znaczy, że to nie coach. Nie zrobi też porządku ze sprawami, relacjami, których skomplikowaną nitkę nawiłeś w pracy. Niestety…
Rada, której mogę udzielić w sytuacji, którą opisałam na początku, jest taka: prześpij się, a jak się obudzisz powiedz sobie czego chcesz teraz. Jeśli nadal nie jest to jasne, utnij sobie jeszcze krótką drzemkę, albo zrób jakiś porządek w papierach, czy nastaw pranie. Gdy już wiesz, co to ma być, ale nie wiesz jeszcze dokładnie, jak to osiągnąć pomyśl o rozmowie z kimś, kto ci dobrze życzy, ale za dobrze cię nie zna i nie będzie ci „matkował”. Już wiesz, kto to jest.
Jeśli sytuacja się przeciąga np. do tygodnia czas poprosić o pomoc. To twój wybór, kogo. Może być rodzina lub przyjaciel. Jeśli sytuacja ma głęboki podłoże emocjonalne proponowałabym psychologa, jeśli oceniasz to na chwilowy zastój mocy, czy chandrę jednak proponuję coacha.
I tak przez całe życie? Tak, można i przez całe życie, nie ma w tym nic złego. To jakoś tak działa, że sam fakt, że masz z kim porozmawiać o swoich sprawach na zasadach, które już wielokrotnie tu opisywałam, sprawia, że lepiej się mobilizujesz i cel jakoś wyraźniej świeci na horyzoncie. Zachowuje się jednak pewne reguły: odległości między spotkaniami powyżej 10 dni oraz jeden temat drążymy maksymalnie przez 8 sesji, nie więcej. To nie może przypominać psychoterapii. Spotkania z coachem mogą odbywać się raz na miesiąc, wliczając wakacje i różne przerwy nad uporządkowaniem jednej sfery życia możesz pracować rok, albo zafundować sobie coacha na rok i zobaczyć, jak to działa i czy jest jakaś różnica.
Drogo? Właśnie nie. Wydasz jakieś tysiąc lub dwa, ale na rok (nawet jeśli trochę więcej to wciąż na rok). Pomyśl, ile kosztowało jakieś cudeńko na którym Ci zależało, a dawno już leży nieużywane w jakimś kącie, a tu idzie o życie, satysfakcję, poczucie własnej wartości. Ile ono jest dla ciebie warte?