Kim będę, jak dorosnę?

 

Strażakiem? Fryzjerką? Policjantem? Nauczycielką? W co najchętniej się bawiliście w dzieciństwie? Pamiętacie? Co było w tym naprawdę fajnego? Tęsknicie do tych zabaw?

A może, wbrew stereotypom, chciałaś być strażaczką (?!), policjantką, a ty chciałeś może być fryzjerem czy nauczycielem?

Przypomniał mi się kilka dni temu mój znajomy, który miał stosunkowo spokojną, unormowaną pracę, na dodatek na wysokim stanowisku w urzędzie, ale nocami… napięcie rośnie?… ale nocami pracował na dyżurach w grupie ratowników pogotowia. Wyznał mi to, zaznaczając przy tym, że nie wszystkim się tym chwali, zwłaszcza, że czasem w pracy jest po prostu zmęczony, bo przecież nie zawsze trafi mu się dyżur w weekend.

Przyznam, że początkowo w ogóle nie mogłam zrozumieć tej sytuacji. Myślałam, że chodzi o to,    żeby sobie dorobić… Z drugiej strony wiedziałam, że na swoim stanowisku nie zarabiał mało. Mój tok myślenia zmienił dopiero żar, który zobaczyłam w jego oczach, kiedy mówił: „ja to uwielbiam, kocham ratownictwo, chcę ratować ludzi”. To było bardzo szczere, byłam tego pewna i musiałam  się mocno trzymać, by nie trysnąć łzami wzruszenia. Ale przyznaję i dziś, że bardzo mnie to  poruszyło, bo zabrzmiało pięknie i prawdziwie, a cel sam w sobie szlachetny.

Ja, naiwna, myślałam, że chce dorobić do dyrektorskiej pensji, a on był ratownikiem medycznym, który w urzędzie dorabiał do skromniejszych zarobków ratownika, zresztą na części etatu! A dzięki zdobytemu wcześniej wykształceniu mógł zajmować się dziedziną, którą też lubił, choć nie była  związana w jakikolwiek sposób z medycyną!

Właściwie czy on do czegoś „dorabiał”? Po prostu miał dwie dziedziny zawodowe, które go interesowały i działał na dwóch polach. Ok, może jedną kochał trochę bardziej… a może nie… Rozumiem, że zmęczenie w pracy nie jest godne reklamowania, ale komu się nie zdarza choć jeden dzień w miesiącu, kiedy próbuje wytrwać pomimo zmęczenia, bo… pełnia i nie mógł spać, albo koleżanka wpadła na wspólne oglądanie serialu „Narcos”?

Kiedy mówimy o znanych ludziach to jakoś łatwiej nam przyjąć, że mają wiele różnych talentów lub zainteresowań. Wtedy zawsze przychodzi na myśl Leonardo da Vinci zarówno świetny malarz, artysta, jak i inżynier. Z bardziej współczesnych wokalista grupy Chemia, który oprócz prawdziwego rockmana jest też mistrzem zarządzania i działa w świecie biznesu i muzyki rockowej naprzemiennie. Na pewno też możesz dodać tu kilka znanych przykładów.

Jednak, kiedy mówimy o ludziach, których widujemy na co dzień, jakoś zmienia się nasz stosunek do tego. Owszem, jeśli ktoś po pracy w korporacji chodzi na chór, albo buduje modele samolotów – i to jeszcze zamiast siłowni – to może jeszcze mieści się w granicach naszego postrzegania, choć z trudem, ale żeby zajmować się finansami, a w weekendy ratować ludzi w wypadkach! Życie pisze najlepsze scenariusze, nie od dziś…

Czasem wątpimy, czy to, co robimy to jest to? Z drugiej strony, może warto porozmawiać o tym z kimś, aby powiedzieć to głośno, bo nie zawsze musi chodzić o wielką życiową zmianę, może trzeba się tylko inaczej zorganizować?

Żyjemy w dobie pracy zdalnej, nienormowanego czasu pracy, jesteśmy mądrzejsi o doświadczenie firmy Google, które pokazało, że bardzo dobrze wpływa na produktywność pracownika, gdy ma jeszcze jakiś projekt „na boku”, ale z totalnym przyzwoleniem szefostwa, a wręcz zachętą. Różni są ludzie, różne są potrzeby.

A więc, kim chciałeś być, jak dorośniesz? Nie ma obowiązku robić tego samego przez całe życie, może chcesz spróbować czegoś jeszcze? Do której zabawy tęsknisz najbardziej?

 

Katarzyna Ratajczyk 17.03.2017