Nikt nie słucha, wszyscy chcą być wysłuchani

Zauważyliście to? Ludzie podchodzą w pracy lub na przyjęciu do rozmawiających i bez ceregieli oświadczają coś lub bezpardonowo zadają pytanie do jednego z rozmówców zajętego pogawędką lub poważną dyskusją z kimś innym. Albo: otwierają drzwi pokoju biurowego i natychmiast zaczynają mówić do kogoś, nie zwracając uwagi na to, że ta osoba jest już zajęta rozmową. Ci, którym się przerywa, zachowują się tak samo wobec innych, bo oni też mają coś ważnego do powiedzenia. Na dodatek, jeśli wypowiedź jest dłuższa niż 20 sekund, druga osoba lub osoby wyłączają się, zaczynają się rozglądać, zerkać na telefon, sprawdzać pocztę na komputerze. Dlaczego? Dlatego, że cudza wypowiedź ich nie interesuje, sami już by chcieli coś powiedzieć i zwykle mówią, zmieniając temat na ten, który im akurat przyszedł do głowy, a w głowie cały czas było o czym innym…

Moja znajoma powiedziała niedawno, usłyszawszy, że kolejny znajomy coś pisze: „słyszę, że wszyscy chcą pisać książki, ale nie słyszę nikogo, kto chce je czytać”

Wszyscy zaczynamy się skupiać na nadawaniu komunikatów, bo mamy ważne sprawy do przekazania, a czas płynie, trzeba iść dalej i nadawać kolejne komunikaty, często też pisać posty, tweety. Najchętniej przyjmowana odpowiedź to „tak, świetnie” albo lajk, i przechodzimy do wypowiadania  się na inny temat.

Na co dzień więc wszyscy chcą coś powiedzieć, ale kto chce kogoś wysłuchać? Naprawdę wysłuchać, bo go to interesuje, naprawdę zrozumieć, naprawdę zastanowić się i odpowiedzieć tak, by wnieść do rozmowy coś wartościowego, ciekawego dla rozmówcy. Wszyscy mówią, ale kto rozmawia? Paradoksalnie, nie ma tych osób wiele, nawet jeśli codziennie stykamy się z dziesiątkami ludzi. Czy możesz na to liczyć od najbliższych? Nie zawsze, a jeśli tak – jesteś szczęściarzem lub szczęściarą. Natomiast poza tym kręgiem pozostaje walka na siłę głosu.

Jednak nie skończę tego wywodu, dopóki nie powiem, że dla mnie odkryciem związanym z tym zachowaniem był właśnie coaching. Tak, też bym wolała, by miał polską nazwę, ale nie ma. Tę formę pracy poprzez rozmowę z drugim człowiekiem wymyślono w USA, którego ścieżką cywilizacyjną podążamy od ponad dwudziestu lat i pewne zjawiska pojawiają się u nas w sposób naturalny. Najpierw problemy, potem formy ich rozwiązywania.

I teraz najważniejsze, co chcę tu powiedzieć: coach cię słucha!

Siadasz przed człowiekiem, mówisz, nadajesz swój komunikat, a on cię słucha. Co więcej słucha cię z wielką uwagą, rozumie, a jeśli nie rozumie to dopyta, a więc rozumie, jesteś dla niego „białą  kartką”, więc zakłada, że wszystko jest możliwe i … nie daje dobrych rad! Dzięki Bogu! Żadnych rad mądrego wujka, który nie takie rzeczy… Coach chce widzieć sprawy twoimi oczami, ale nigdy nie będzie tobą, dlatego niektóre pytania mogą cię zaskoczyć. I o to chodzi! Może się zdarzyć, że wtedy usłyszysz sam siebie po raz pierwszy, albo usłyszysz sam siebie w innym kontekście, albo po prostu pierwszy raz powiesz coś głośno. Nie wszystkie rzeczy mówi się bliskim, a już na pewno nie szefowi czy współpracownikom…

Pójść i płacić komuś po to, żeby Cię wysłuchał? Czasem i za to ludzie są w stanie wyłożyć gotówkę. Jednak uwaga coacha to tylko początek, pierwsza, pozornie drobna rzecz, o której mało się mówi, ale absolutnie niezbędna, by poczuć się po prostu dobrze we własnej skórze i uwierzyć w sens tego spotkania. Otrzymasz dużo więcej, i jeśli już wiesz, że wspominając o coachingu mówi się o celach, wartościach, motywacji, potwierdzam, że to wszystko jest prawdą, ale przede wszystkim pamiętaj, że jeżeli coach ci przerywa, nie jest skupiony na tym, co mówisz, a co najgorsze, próbuje cię naprowadzać lub podaje gotowe rozwiązania to tej osobie na pewno nie powinieneś płacić za coaching.

Katarzyna Ratajczyk luty 2017