Po co komu coach?

 

To niesamowite, że ten nowy zawód zyskał sobie tak złą sławę w tak krótkim czasie. Zanim wszyscy poznali znaczenie nowego słowa już zaczęli się z niego wyśmiewać.

Upowszechniło się przekonanie, że coach to ten, który wie. Zwłaszcza wie, jak żyć i nawet może to od razu w punktach wyłuszczyć za sowitą opłatą, a Ty wprowadzisz je w życie i będzie git.

Terefere kuku! Nawet jeśli niektórzy tego doświadczyli i zarzekają się, że w ich przypadku naprawdę tak było, większość w to nie wierzy.

Dlaczego tak się stało? Pewnie dlatego, że wiele osób, które podają się za coachów rzeczywiście zaczęło mówić ludziom, jak żyć i podawać proste rady do wprowadzenia od zaraz, które możesz znaleźć w książkach, a tu masz jeszcze raz za to płacić! Naturalną reakcją jest śmiech. Tylko, że to nie jest żaden coaching!

Czym jeszcze coaching nie jest? Na pewno nie jest dawaniem rad. Rady daje przyjaciel lub konsultant merytoryczny – nigdy coach.

Nie jest też psychoterapią. Z coachem nie rozprawiasz o trudnych przeżyciach. Generalnie to Ty decydujesz, ile chcesz mu powiedzieć, a coach zawsze pyta o to, co pozytywnego z tego wyniosłeś. Jeśli nic, odsyła do terapeuty.

Coaching to też nie mentoring. Mentor to ktoś, kto ma doświadczenie w danej dziedzinie i się nim z  Tobą dzieli. Coach nigdy nie dzieli się z Tobą swoim doświadczeniem, bo jego doświadczenie jest Ci do niczego niepotrzebne.

Nie jest też szkoleniem, bo trener prowadzi je z konkretnego zakresu wiedzy. Coach nie prowadzi szkoleń, a jeśli robi coś, co je przypomina, to są warsztaty, na których nie ma jedynie słusznych rozwiązań.

Wygląda na to, że coach nie robi nic. A jednak! Coach zadaje pytania. Coach może też wkrótce stać się jedyną osobą na Ziemi, która siadając koło Ciebie, zapyta czy Ci wygodnie i Cię po prostu wysłucha, a ponieważ słucha Cię bardzo uważnie, zada Ci właściwe pytania.

Zawsze będą to pytania o wartości. Te proste pytania otwierają wiele zakamarków naszego umysłu. Hierarchia wartości jest bardzo indywidualnym porządkiem, według którego żyjemy. O ile go znamy…

Bardzo często się zdarza, że „wydaje nam się”, że ją znamy, a jednak ciągle dręczy nas poczucie, że coś nie pasuje, że nasze życie nie biegnie tak, jakbyśmy tego chcieli, co więcej, pewne elementy,  napięcia, frustracje przenikają z naszego życia prywatnego do zawodowego lub odwrotnie, a wcale   tego nie chcemy.

Innym skutkiem życia w niezgodzie ze swoją hierarchią wartości jest trudność w określeniu celu życiowego, wyboru zawodu lub kariery, niepewność i dręczące pytanie „Czego ja właściwie chcę?”, albo przeciwnie, sztywne okopywanie się na wykonywaniu jakiejś pracy, kiedy nie przynosi ona upragnionej satysfakcji.

Można pomyśleć: „Sam sobie umiem zadać takie pytanie!” Owszem, umiesz! Tylko, że nikt nie jest  w stanie zadać pytania sobie jako ktoś z zewnątrz.

Druga osoba zadaje to pytanie w innym momencie niż Ty sam byś je sobie zadał, zawsze trochę inaczej, a na dodatek formułuje je często w inny sposób.

Tak naprawdę o sukcesie każdej sesji coachingowej decyduje przynajmniej jedno dobrze zadane pytanie. Zwłaszcza wtedy, gdy reakcją na nie jest uważne spojrzenie i chwila milczenia. Wtedy dzieją się rzeczy nadzwyczajne.

Po prostu Ty już wiesz, zobaczyłeś to i od razu lub stopniowo, ale jednak porzucasz dotychczasowe przekonania i zaczyna się Twoja droga do celu. Fakt, że dokonałeś jej sam ma ogromne znaczenie, bo nikt za Ciebie życia nie przeżyje, ale może zapytać, dokąd zmierzasz i jak zamierzasz tam dotrzeć. Głównie po to, byś sam sobie przypomniał pośród natłoku zajęć, albo wreszcie powiedział to głośno.

 

Katarzyna Ratajczyk styczeń 2017

 

Pozostałe artykuły:

To nie działa tak, że ktoś Ci powie jak

Życie czy praca

Hurra zwolnili mnie z pracy

Nikt nie słucha, wszyscy chcą być wysłuchani

Jak pracodawca coaching zepsuł / Dobry-zły pracodawca

Małe wielkie cele

małe wielkie kroki

Nieprzyjemny zapach (czyli trudna rozmowa z pracownikiem)

Powiedz to głośno

Czy można mieć więcej zawodów niż jeden

Kwestia wieku

Błogie lenistwo

Ile to jest warte (Chcę coacha (na resztę życia)

Sam siebie znam najlepiej