21 lut Słodkie lenistwo…
Produktywność to według mnie najmodniejsze ostatnio słowo, w każdym razie w moim środowisku częstotliwość jego użycia stanowczo się zwiększyła. Wykorzystaj czas w tramwaju czy autobusie na naukę języka obcego przez aplikację, albo zamów prezent dla dziecka przez telefon, ostatecznie policz wycięte drzewa, jakie spotkasz na swej drodze…
Wykorzystaj każdą chwilę, nie rób „pustych przebiegów”, pomyśl, jak możesz twórczo wykorzystać czas na zakupach. To wszystko można zrobić, ustawić, zaplanować i żyć według własnego rozkładu jazdy. Można, tylko najpierw warto wiedzieć po co, albo do czego to zmierza?
Jaki masz cel? Co chcesz osiągnąć? Do czego zmierzasz? Odpowiedź na to pytanie jest kluczowa, potem metodę dojścia do tego musisz znaleźć sam, a nie podporządkować się jakiejś gotowej formułce. Tylko wtedy, gdy czujesz się wolny i działasz zgodnie ze swoimi wartościami – tak! wartościami – osiągasz cel nie czując, jak bardzo się naginasz i poświęcasz. Te ostatnie dwa elementy psują krew, odbierają radość życia i powodują choroby.
Mam kolegę, który odniósł wiele spektakularnych sukcesów sportowych, w tym wielokrotne mistrzostwo Polski w triathlonie, przyzwoite wyniki w Ironmanie, dziś sam jest mistrzem swojej grupy wiekowej i trenerem polskiej mistrzyni trathlonu. Nie uznaje odnowy biologicznej, po prostu nie i już. Woli czas po intensywnym treningu spędzić przed telewizorem z piwem w dłoni. Otwarcie się do tego przyznaje i nawet pisze o tym na portalu Akademii Triathlonu. To jest jego styl, kocha współzawodnictwo, ściganie się i robi to z wybitnymi efektami, ale dochodzi do tego własną drogę stosując swoje metody treningu i regeneracji. Może to robić, bo wie co chce osiągnąć, zna własne ciało i zna swoją psychikę.
Wie, ile może od siebie wymagać, a czego nie może odpuścić, ale też wie, co popsułoby mu radość zwycięstwa. Żyje zgodnie z wartościami, które wyznaje. Takim los sprzyja.
Sama padłam ostatnio ofiarą aplikacji wspomagającej produktywność. Co jakiś czas tak bardzo chcę być pilna i skrupulatna, że zapłaciłam za tę aplikację, ale od ponad miesiąca nie jestem w stanie jej wypełnić, bo już na początku okazało się, że podział na projekty i zadania jest wbrew moim przekonaniom, co do takiego podziału. Po prostu brakuje mi jednej kategorii i to mnie totalnie paraliżuje, by pójść dalej i korzystać z ułatwień w organizacji pracy. Ostatnio już odpuściłam i uznałam, że to nie mój styl i chyba muszę to rozwiązać jakoś inaczej…
Kiedy znasz siebie, wiesz, czego chcesz, wszystko co robisz prowadzi do tego, aby czuć się dobrze we własnej skórze. Przecież zdarzają się nieoczekiwane sytuacje i wypadki losowe, dlatego najważniejsze, by czuć się dobrze ze sobą, rozumieć swoją motywację i czasem nawet zmienić kurs, bo tego wymaga sytuacja, ale zmienić go zgodnie ze swoją naturą, wiedząc co oddajemy, a co zyskujemy i jak to potem wykorzystamy. A czasem warto po prostu odpuścić, pozwolić sobie na luz i nie dać się popędzać. Mieć swój styl.
Chcę przede wszystkim powiedzieć, że jeśli masz cel, to znalezienie własnej drogi dojścia do niego jest następnym kluczowym elementem, którego potrzebujesz, aby dojść do sukcesu. Ta droga nie musi być powtórzeniem czyjejś drogi, może być Twoja własna. Masz problem z wyrazistym określeniem celu? – polecam coaching. Masz problem ze znalezieniem własnej metody osiągnięcia go? – polecam coaching. Czujesz, że się poświęcasz i już cię to męczy? – polecam coaching.
Coach to trochę takie lustro, w którym warto się czasem przeglądać dla swojego własnego dobra, a póki co… święta! Błogiego lenistwa życzę zgodnie z tym, jak je sobie sam wyobrażasz. Chyba, że potrzebujesz się przed świętami napracować, ale to już Twój wybór. Wesołego Alleluja!